czwartek, 10 stycznia 2013

Wyzwanie postawione przez życie...

Cukrzyca-diagnoza 10 grudnia 2012 roku.
I tak trafiam do przychodni w piątek. Lekarz widząc wyniki pomiaru cukru we krwi(280 na czczo) z miejsca pisze skierowanie do szpitala. W pierwszym momencie szok. Ale jak to szpital? W piątek? Przecież idzie weekend. A moje plany? W sobotę jadę do szpitala dowiedzieć się co i jak. Dowiaduje się że dziś mnie nie przyjmą bo poco? I tak niema lekarza. W sobotę idziemy z Ewa do mojej siostry spędzamy fajny miły wieczór. Staram się zapomnieć w wszystkim. Następnie w poniedziałek jadę do szpitala z nadzieją ze dostane tylko skierowanie do poradni diabetologicznej. Lekarz robi pomiar cukru i od razu szuka mi wolnego łóżka. Jestem zszokowany i zdołowany. Badania i diagnoza cukrzyca najprawdopodobniej 1 typ. Myślę sobie no nieźle będę się kuł i wstrzykiwał insulinę po prostu bomba. Kolejna załamka. Na szczęście koło 12 przyjeżdża moje szczęście które poprawia mi humor. Jest ze mną wspiera mnie i jakoś daje rade przez następne parę dni. Oczywiście odwiedza mnie mama i moi bracia. Ogólnie do wszystkiego się przyzwyczajam. Cukry się normują, otrzymuje zalecenia i receptę.  Szczęśliwy wracam do domu. Od tej pory mam kochankę z którą nie chce być ale wraz z Ewą i moimi bliskimi musimy ja akceptować. A ja sam muszę się o nią troszczyć i kontrolować. Pozdrawiam zdiagnozowany słodziak ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz